Site icon trendowaci

“Ja to proszę Pana, mam bardzo dobre połączenie”

Mistrz drugiego planu – postać filmowa lub zdjęciowa po wielokroć bardziej absorbująca uwagę oglądającego niż osoby z założenia pierwszoplanowe.

Bohater pierwszoplanowy przeważnie robi rzeczy nieciekawe, mało oryginalne tudzież przewidywalne. Oglądanie go na dłuższą metę prowadzi do ziewania, zaśnięcia lub skrajnego znudzenia. Mistrz drugiego planu reprezentuje element zaskoczenia, chaosu a także ożywczego powiewu kreatywności – krótko mówiąc, prawie ociera się o absolut.

Józef Nalberczak mistrz drugiego planu obdarzony niezwykłym talentem komediowym – dziś jako pierwszoplanowy bohater naszego artykułu.

Największą sławę  (†66 l.) zyskał dzięki rolom w filmach Stanisława Barei.

Jego dialog z Marianem Łączem w „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” przeszedł do klasyki polskiego kina.

Cytowany jest w otoczeniu w wielu moich znajomych nauczyło się go w całości i uświetnia nim spotkania przy piwie.

” – Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację. Tylko wstaję i wychodzę.

– No, ubierasz się pan.

– W płaszcz – jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?

– Fakt!

– Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.

– I zdążasz pan?

– Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni. To jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny do stadionu, a potem to już mam z górki, bo tak… w 119, przesiadka w 13, przesiadka w 345 i jestem w domu, to znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans. To sobie obiad jem w bufecie, to po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się. Jem śniadanie i idę spać.”

Szlify aktorskie zdobył jako żołnierz odkomenderowany do frontowego Teatru II Dywizji Piechoty i Teatru Objazdowego I Armii Wojska Polskiego, z którym doszedł do Berlina. Na scenie zadebiutował w 1948 roku w wieku 22 lat w “Skarbie” Leonarda Buczkowskiego. Potem były m.in.: “Zaczarowany rower”, “Westerplatte”, “Czterej pancerni i pies”, “Stawka większa niż życie”, “Do przerwy 0:1”, “Daleko od szosy”, “Profesor na drodze”, “Awans” i” Warszawskie gołębie”.

Aktorstwo Nalberczaka cechowała wyrazistość i prawda psychologiczna, a szeroka skala możliwości pozwalała mu odnaleźć się zarówno w rolach z dramatu romantycznego, jak i komedii mieszczańskiej czy w postaciach współczesnych. Specjalizował się w rysowaniu postaci mocnymi, zdecydowanymi kreskami, ale — dysponując bardzo bogatymi i różnorodnymi środkami aktorskiego warsztatu, umiał gospodarować nimi nader oszczędnie i celnie.

Każdy z nas jest mistrzem pierwszego planu w filmie pt.”moje życie”.  Tak Nalberczak jak i wielu aktorów, osób telewizji czy teatru,  kiedyś i dziś – borykał się z problemami alkoholowymi.  Niestety biała ciecz towarzyszyła mu do ostatnich chwil.

Z relacji  Janusza Zaorskiego wynika, że przed śmiercią aktor miał wypić litr wódki: “Ziutek był w mieszkaniu martwy. Sekcja wykazała,że wypił około litra wódki. A był przecież po poważnym udarze. Nie chcę wyrokować, bo nie wiem, to tylko moje domniemanie, ale moim zdaniem Ziutek popełnił samobójstwo”. Aktor zmarł 18 grudnia 1992 w Warszawie.

Exit mobile version